Ten album swoje odczekał. Kiedyś go zaczęłam, ale coś mi przerwało pracę nad nim, w połowie oklejonym i zupełnie o nim zapomniałam. I teraz go odgrzebałam, dokończyłam i oto jest. Nie idealny, bo kiedyś dałam za mocno rozcieńczony klej i troszkę się karton sfalował. Przy okazji miałam taką obserwację. Uwielbiam taśmy washi i kiedyś namiętnie je używałam do albumów. Ten leżał w szafce zakopany między papierami, bez dostępu światła. I taśmy, kupowane w Dekoracyjnej taśmie okropnie pożółkły. Nigdy więcej, wszystkie musiałam zasłaniać, bo wyglądało to nieestetycznie.
Taki klasyczny na sprężynie, bez miliona zakamarków (ma kilka tagów i mat, ale bez wodotrysków), mieści zdjęcia 10x15 cm oraz 9x13 cm - nie liczyłam, ale sporo ich. Na zdjęciach nie są wszystkie strony, kilka pominęłam, jak były mniej zdobne.
Okładkę ozdobiłam według mapki, więc zgłaszam ją na wyzwanie w Skarbnicy Pomysłów
I środek - są kwiaty, wycinanki z papieru oraz tu i ówdzie trochę doodlowania.